środa, 25 stycznia 2023

Nie ustawajcie w wierze...

 


Zacznę dzisiaj od 2 pytań:

1.Czy uważacie, że dla Was w dzisiejszych czasach przyznanie się publicznie lub chociażby na internecie do wiary w Jezusa jest ciężkie? 

2.A może jednak nie chcecie się wychylać ze swoją wiarą, aby nie być krytykowanym?

Ja się tego nie obawiam, ale zauważyłam bardzo intensywny trend, ataku na osoby, które przyznają się do wiary w Boga w internecie  i w życiu ogólnie.

Przekonałam się na własnym przykładzie. Jest to jedna z bardzo wielu sytuacji.

Temat poruszyła moja znajoma. Dotyczył jakiegoś filmu o związku człowieka z przyrodą, aby ją szanować i wzmacniać z nią więź. 

Spontanicznie dodałam komentarz, aby oczywiście robić tak, bo jest to słuszne, ale należało by również pogłębiać więź z Bogiem jej Stwórcą.

 Komentarz jak komentarz, w sumie nikogo nie obrażający.

Jednak jak powszechnie się z tym spotykam otrzymał najwięcej hejtów i wyśmiewań. 

Tak jest za każdym razem, gdy piszę cokolwiek o Bogu w kontekście nie narzucającym nikomu Boga na siłę. 

Tak naprawdę tylko Bóg wie, ile osób w Niego wierzy prawdziwie. Zaczynam sama wnioskować, że wcale nie jest nas tak wielu. Mam na myśli osoby wierzące w Jezusa.

Przeważnie traktuje się Nas jak staroświeckich i średniowiecznych zacofanych ludzi.

A najsilniej dotykają nas takie krytyki, gdy w naszym życiu prywatnym czy służbowym układa się źle. Wtedy najłatwiej jest komuś powiedzieć: "I co, gdzie jest twój Bóg?" 

Mnie takie komentarze nie ruszają osobiście. Jednak zasmucają, ponieważ jeśli Ci co szydzą z nas dzisiaj nie zrozumieją, że Bóg istnieje i jest żywy, to przepadną w otchłani demonów.

Ktoś kiedyś dobrze powiedział, że największym sukcesem diabła, jest przekonanie ludzi, że on nie istnieje. 

Ludzie w całym swoim zabieganiu, zamartwianiu, zajmowaniu czasu internetem, nie znajdują czasu dla Boga i na modlitwę.

Przez cały dzień, aby nie znaleźć czasu, ani chwili dla Boga ?

Sprytnie to szatan wymyślił, zajął ludziom głowę wszelakimi rozrywkami, tylko po to, aby nie myśleli o Bogu. Co więcej potrzeba?

Gdybyście na chociaż tydzień czasu porzucili internet , zaglądanie w telefony i telewizję, to sami zauważycie, jak wiele zostaje Wam czasu dla Boga.

 Oczywiście nie lekceważąc w tym obowiązków swego stanu, czyli np. obowiązków domowych.

Spróbujcie, naprawdę warto. Zauważycie wtedy ile czasu zmarnowaliście, a można go było spędzić z Bogiem lub na zrobienie czegoś kreatywnego.

Jednak wg. mnie najwięcej satysfakcji i radości daje, pomoc innym ludziom. Nie ma nic piękniejszego.

Jak myślicie skąd bierze się krytyka spadająca na ludzi piszących o Bogu lub dodających komentarze zwracające uwagę na wiarę w Jezusa ? 

Nikt nie chce na siłę nawracać niewierzących, bo Bóg dał każdemu Wolną Wolę by mogli działać zgodnie ze swoim sercem i rozumem.

Przykre jest to, że nie zdają sobie sprawy, że każda ich myśl, każdy czyn i każde lenistwo, zostanie rozliczone i otrzymają taki plon, jaki sobie sami zasiali, przez całe swoje życie.

Bóg, nie jest rychliwy, ale sprawiedliwy.

Próbujcie ratować swoich bliskich przed wiecznym potępieniem. 

Śp.ksiądz Jan Kaczkowski kiedyś powiedział, że nie wystarczy być tylko dobrym człowiekiem i wypełniać obowiązki swego stanu, bo wtedy rachunek wychodzi tylko na zero.

Trzeba dać z siebie coś więcej.

My nie należymy do tego świata. Jesteśmy tu tylko na chwilę, nie zmarnujmy tego.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele ludzi pod koniec swojego życia z płaczem przyznaje, że źle przeszli przez swoje życie.  Niestety dla wielu z nich może być już za późno, bo mieli zapewne wiele sytuacji w życiu aby powrócić do Boga. Jezus jest Miłosierny, ale jest też sprawiedliwy i żadne kłamstwo, ani żadne przewinienie nie umknie Jego uwadze na WASZYM SĄDZIE OSOBISTYM.

Ratujcie Wasze dusze, bo nie wiecie którego dnia i o której godzinie przyjdzie Wam stanąć przed Bogiem. Dopóki żyjecie, jeszcze jest dla Was szansa.



poniedziałek, 25 lipca 2022

Wiara w sny

 

Wierzycie może w znaczenie snów? Ale tak wiecie, jako chrześcijanie.  Czy uważacie, że sny mogą być prorocze? Mnie, śni się cokolwiek bardzo rzadko. Jednak od kilkunastu miesięcy zwracam uwagę na sny, które zapadają mi w pamięć po przebudzeniu.  Kilka razy w życiu, śniły mi się sny religijne. Śnił mi się Jan Paweł II, Matka Boża, Krzyż.  Wiele razy słyszałam od różnych ludzi podpowiedzi, że jak śni Ci się to czy tamto, to będzie się działo to czy coś innego. Raczej ta wiedza zostawała we mnie, ale nie przywiązywałam do tego większej uwagi.  Pewnego dnia przyśniły mi się ruszające moje 2 zęby. Ten sen po przebudzeniu został w mojej głowie.                                             I wiecie jak to jest. Moja głowa pyk.....myśl: choroba w rodzinie. Nie minęło kilka dni, a tu zaczęły się moje problemy zdrowotne, które trwają już od ponad 2 miesięcy. Obecnie czekam na operację woreczka żółciowego. Jest choroba. Dziwny zbieg okoliczności, bądź ostrzeżenie we śnie.                 Jest to jeden z kilku przykładów. Ostatnio kilka dni temu śnił mi się na ciemnym firmamencie nieba świetlisty krzyż.       Nie widziałam dokładnie Pana Jezusa na nim, ale wiedziałam duszą, że tam jest. W miejscu Jego serca była Hostia, a z niej jaśniały dwa strumienie. (krew i woda) Moja myśl jeszcze przed przebudzeniem : "Nadchodzi czas ucisku".  Obudziłam się, a moja pamięć o tym śnie pozostała do tej pory. Nie wiem co mam na ten temat myśleć. Jednakże prosząc Matkę Bożą o zdrowie w tym 2 miesięcznym czasie, mam wrażenie, że moje niektóre objawy ustały i czuję się lepiej, a wyniki wychodzą dobre. Wierzę mocno w to, że Matka Przenajświętsza wysłuchała moich modlitw i mnie uratowała. Może ten sen też miał być jakimś znakiem ?

 

 

 

 

 

 


piątek, 15 kwietnia 2022

Nie bądź letni, bądź gorący...

 




No i wiecie co ? Już sama nie wiem, czy ten świat schodzi na psy, czy ja robię się zbyt konserwatywna.

Myślę sobie nie raz, ja zbyt konserwatywna w mojej wierze ? 

Bo staram się mimo świadomości moich grzechów wciąż wracać do Pana w sakramencie spowiedzi i chcę trafić do nieba....bo chodzę do kościoła? Mimo iż pozostali moi znajomi w większości mają to gdzieś....

Wiecie co, to w porównaniu do mnie, moja babcia musiała być supermegagiga konserwatywna i zacofana jak to niektórzy twierdzą dzisiaj. 

Spoglądam na ten świat, na to rozluźnienie naszej religii, naszej wiary osobistej, na ten brak świadomości ludzkiej, że wiarę trzeba w sobie pielęgnować.

Trzeba ją wciąż w sobie wzniecać nieustannie, jak przygasającą świecę. 

Poprzez chociaż modlitwę, post o którym już dawno chyba ludzie zapomnieli. Poprzez czytanie książek religijnych, rozwijanie świadomości istnienia Boga w każdym drobnym stworzeniu.

Któż jak Bóg ? Jak o niebo bylibyśmy lepsi  w swoim postępowaniu pielęgnując swoją wiarę. Owszem jest ona nam przekazana przez naszych rodziców i dziadków, ale to nie wystarcza, by przeżyć z nią całe życie. Jak ważne jest pogłębianie więzi osobistej z Panem Bogiem. 

Odnoszę wrażenie, że ludzie traktują naszą religię jak kolejny mit, który gdzieś tam jest daleko i niespecjalnie poświęcamy temu czas.

Tak bardzo chciała bym, aby ludzie mogli umieć przeżywać prawdziwie swoją spowiedź świętą. Prawdziwie żałować za grzechy. 

Ja przed oczami mam do tej pory moją babcię, która potrafiła w sobie wzbudzić taki żal za grzechy, że wychodząc ze spowiedzi miała łzy w oczach. Coś pięknego i wartościowego. 

Wierzę w to, że im bardziej wgłębiamy się w naszą wiarę, tym bardziej Pan Jezus pomaga nam w jej przeżywaniu i pozwala nam odczuć swoją obecność.

Wiem to na swoim przykładzie. Pewnego czasu przygotowywałam się do spowiedzi z pomocą książki "Siedem grzechów głównych" ks. Krzysztofa Kralki. *(swoją drogą rewelacyjna jako pomoc w przygotowaniu do spowiedzi) 

Chciałam zrobić to porządnie. Modliłam się o dar dobrej i owocnej spowiedzi. Przygotowanie to trwało ponad tydzień, a mój żar chęci pójścia do spowiedzi był coraz większy. Nigdy nie przygotowywałam się tak długo i wnikliwie.  Umówiłam się z księdzem na spowiedź przed Mszą Świętą. Wyspowiadałam się i zaraz po mojej spowiedzi poczułam taką lekkość i radość, że jak ktoś by mnie zobaczył w tej chwili zapewne byłby zdziwiony.

Wyszłam z konfesjonału z uśmiechem na ustach. Nie mogłam przestać się uśmiechać, aż do końca dnia. Ta radość wychodziła z samego serca, nie mogłam jej powstrzymać.

To było cudowne. 

Jednak Pan Bóg miał dla mnie jeszcze lepszego asa w rękawie. 

Przy słowach konsekracji oraz przy i po przyjęciu Komunii , moje ciało zaczęło emanować wewnętrznym ciepłem i delikatnie drżeć. Na początku myślałam, że przesadzam, oraz, że mi się to tylko wydaje, bo nigdy nie zdarzało mi się nic podobnego. Jednak po tej spowiedzi zdarzyło mi się to jeszcze kilka razy po przyjęciu ciała Pana Jezusa.

Stąd wiem i jestem Panu Bogu wdzięczna, za tą spowiedź. Wiem już teraz, że przygotować muszę się porządnie, a Jezus nasz Pan będzie działał we mnie swoją mocą.

piątek, 15 stycznia 2021

Końce świata

 


- Mamo, a który to Twój koniec świata, przez ten czas jak żyjesz?

- Kolejny synu, kolejny...

Skąd jego pytanie ? 

Od przynajmniej 2000 roku kiedy to komputery miały oszaleć, a świat miał stanąć na krawędzi, non stop słyszę o końcach świata.

A to kalendarz Majów w 2012 roku miał zapowiedzieć koniec naszej cywilizacji, to znowu w tym roku ktoś stwierdza, że jednak źle przeliczono ich kalendarz i będzie on w tym roku, 2021.

Szczerze, to mam już dość, całej tej propagandy o końcach świata.

Jedyne w co mogę uwierzyć i chyba nawet wierzę, to to, że żyjemy w czasach apokaliptycznych.

Dowody na to:

- wzmożone ataki na Kościół święty

- epidemie

- wzmożone dążenie do całkowitej kontroli nad ludźmi (robienie z ludzi niewolników systemu)

- postępujące prace nad wprowadzeniem oznakowania ludzi chipami i paszportami pod przykrywką zdrowia i dobra (to dzieje się już teraz)

- wojny w różnych częściach świata

- anomalie pogodowe (nie zdarzające się odkąd żyję na tym świecie)

- masowe odejścia ludzi od Boga i Kościoła

- upadek moralności aż do obrzydliwości

- zostają zachwiane podstawowe prawa Boga i człowieka

- wszędzie pełno pychy i egoizmu

- sprawdzanie się przepowiedni przekazanych przez Matkę Bożą, chociażby Fatimie. (warto zagłębić się w tym temacie czytając inne objawienia)

- dążenie do powszechnych aborcji oraz eutanazji w celu dawania wolności wyboru

To tylko kilka przykładów, które mogą wskazywać na ponowne przyjście Boga na ten świat. Jakby nagle nad tym światem wciągu kilkunastu miesięcy zebrały się ciemne chmury.

Nie ma co się dziwić, że Bóg chce zaingerować, gdy Szatan pragnie zniszczyć do końca moralność i dobro na tym świecie.

Obyśmy byli przygotowani na ten dzień i ten czas.

Nie tylko ja, ale i Wy zapewne też chcielibyście znać datę przyjścia Pana, by się przygotować. Jasna sprawa, to była by wtedy łatwizna. :) Bóg jednak pragnie, abyśmy czuwali cały czas, byśmy cały czas byli przygotowani na ten dzień i byli wierni Mu. Bóg zna nasze serca i intencje:

"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? 27 Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania."

                                                                            Mt 16, 26-27

Nie tylko w przeddzień zapowiadanych zdarzeń, ale całe swoje życie pilnujmy by nasza dusza zasłużyła na Niebo. By była miła Bogu.

Dobrze ktoś kiedyś wspomniał, że jest to czas wyborów i oddzielania ziarna od plew.

Serce mi się łamie, gdy widzę jak ludzie zażarcie walczą jak egoiści o prawa do aborcji, eutanazji. Nie przyjmują do siebie żadnych argumentów, a jeżeli wspomnisz o tym jak widzi to w piśmie świętym Bóg, atakują zajadle nie dając dojść do słowa. Nazywając nas średniowieczem lub nie znającymi Boga.

Żal mi ich, bo nie dopuszczają do siebie wiedzy o Bogu Miłosiernym a zarazem Sprawiedliwym. 

Widzą tylko swojego bożka wszech tolerującego wszystko, o czym sobie człowiek zamarzy.

Cytat ze ST, Księga Mądrości Syracha (Syr 5,3-6)

"Nie mów: «Któż mi ma coś do rozkazywania?»
Albowiem Pan z całą pewnością wymierzy ci sprawiedliwość.
 Nie mów: «Zgrzeszyłem i cóż mi się stało?»
Albowiem Pan jest cierpliwy.
 Nie bądź tak pewny darowania ci win,
byś miał dodawać grzech do grzechu.
 Nie mów: «Jego miłosierdzie
zgładzi mnóstwo moich grzechów».
U Niego jest miłosierdzie, ale i zapalczywość,
a na grzeszników spadnie Jego gniew karzący."

Biada im, gdy umrą bez nawrócenia. Oby mieli okazje, aby bielmo spadło z ich oczu i dojrzeli jak bardzo się mylą.

Cytat ze ST, Księga Mądrości Syracha (Syr 5,7-8):

Nie zwlekaj z nawróceniem do Pana
ani nie odkładaj tego z dnia na dzień:
nagle bowiem gniew Jego przyjdzie
i zginiesz w dniu wymiaru sprawiedliwości.
Nie polegaj na bogactwach niesprawiedliwie nabytych,
nic ci bowiem nie pomogą w nieszczęściu.

A co do terminu dnia owego:

Ewangelia wg. św. Mateusza 24: 

Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec. A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego.  Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki,  i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego.  Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony.  Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona.

Zakończę tego posta moim ulubionym cytatem z Biblii dla dzieci w 365 opowiadaniach:

"Wkrótce przyjdę! - obiecał Jezus.

Jan z radością odrzekł: Tak, Panie, czekamy !"

 (Lublin, wydanie z roku: 1991 ; str.413)

Dlaczego biblia dla dzieci? Bo wszyscy przecież jesteśmy dziećmi jednego Boga. 

Oby ten dzień powrotu Pana Sprawiedliwego był dla mnie i dla Was dniem radości z powrotu Pana.



środa, 30 września 2020

 


Sama nie wiem od czego można zacząć tak naprawdę dzisiejszego posta… Jak widać już od miesięcy nie przelałam na mojego bloga ani jednej osobistej myśli. Związane było to z intensywnością oraz ilością mojej pracy zawodowej i sezonu letniego, który podwoiła tegoroczna pandemia. 

  Z biegiem czasu, tak bardzo chce się rzucić to całe szaleństwo w kąt i wyjechać by żyć prosto i bez większego pośpiechu. Chęć zatrzymania się i życia bez trosk i nie myślenia o niczym, to przypuszczam nie tylko moje marzenie.   

  Wśród natłoku wszystkich obowiązków ciężko znaleźć ciszę, spokój relaks. To jest jakiś okrutny demon naszych czasów, że jesteśmy zniewoleni przez brak czasu. Dodatkowo przez ostatnie miesiące po letnim sezonie pandemia nabiera na sile. Nie wiem, na ile to wszystko jest prawdziwe, na ile wyolbrzymione. 

Ludzie boją się tego, czego nie widać. Życie w 2020 roku jest co najmniej nie normalne i nie takie jak dotąd wiedliśmy. Noszenie maseczek dla mnie jako alergika, jest sprawą wagi zdrowia i okrutną męczarnią. Każdy alergik wie, że bardziej dusi się w maseczce niż człowiek bez alergii. Ktoś na pewno zaraz odpowie mi, to noś przyłbicę. Problem jest jednak w tym, że przyłbica nie chroni nas przed niczym. Przepraszam, ewentualnie przed napluciem na nas przez osobę z naprzeciwka. Przecież w przyłbicy oddychamy tym samym powietrzem i wymieniamy się tlenem tym samym, co wszyscy inni bez maseczek w tym samym pomieszczeniu.           Ogólnie świat zwariował, nie wspominając już co gospodarczo dzieje się na świecie. Ludzie tracą rozum, kroi się coś znacznie gorszego, to już czuć w kościach. Każdy zdrowo myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że ta cała naprężona bańka zaraz może pęknąć. I nie będzie to koniec pandemii….

Napiszcie, co sądzicie o ogólnej sytuacji na świecie od strony religijnej i nie tylko.

niedziela, 10 maja 2020

Czy ty też ją dostrzegasz ? 🤨😊



Przyglądając się coraz częściej ludziom, ich zachowaniom, zastanawiam się jak wielu z nich nie dostrzega i nie docenia swojej własnej duchowości i tego co nas czeka po naszej śmierci? 

  Wielu z nich zagłusza ją swoim brakiem czasu i oddaniu się w wir telewizji, internetu itd.
  Zachowują się jakby poza tym życiem nie było już nic. Żyją jakby tak naprawdę mieli żyć na tej ziemi wiecznie. Lecz czy nie uważacie, że "życie wieczne" już samo w sobie nie pochodzi z tego świata? 
 Co z Bogiem, którego spotkamy po tamtej stronie ?
 Od zawsze zastanawiało mnie dlaczego jest taka zmowa milczenia wobec poruszania tematów śmierci, naszej własnej duchowości i wiary w Jezusa Chrystusa ?
 Piłka jest prosta: Wierzę w Boga, to nie mam problemu by o tym mówić innym czy dzielić się moimi doświadczeniami.
Może w Waszym środowisku rodzinnym i znajomych jest innaczej, ale ja odnoszę wrażenie, że kiedy zaczynam wchodzić na tematy religii  czy też Boga, ludzie krępują się i nie potrafią, lub być może nie chcą podejmować tematu.
 I w mojej głowie rodzi się wtedy pytanie: Czy tylko dla mnie to jest takie naturalne i niekrępujące ? 
 Po nim pojawia się pytanie budzące spory niepokój:
 Czy tak naprawdę brakuje nam odważnych chrześcijan?
 Przecież przyznanie się do własnej wiary, to nie żaden wstyd czy wysiłek.....
 I wiecie co ? 
 Ostatnio spotykam się osobiście z wyśmiewaniem wiary przez znajomych mi ludzi. Konkretnie dotyczy to sytuacji mojego i mojej rodziny uczęszczania na Mszę Świętą w dni nie tylko niedzielne. 
 Wiecie, to takie uczucie kiedy przechodzisz i słyszysz podśmiechiwanie się, czy też śpiew za plecami : "Alleluja".  Na początku wydawało mi się to czymś bardzo krępującym, chciałam unikać takich sytuacji i omijać tych ludzi. 
 Jednak na kazaniu podczas jednej z Mszy św. usłyszałam, że złe rzeczy których doświadczamy w życiu, możemy przekuć na dobro, które będzie motywować tym bardziej do działania w kierunku nieba i Boga. 
 Znałam te słowa wcześniej, ale Bóg jeden wie, dlaczego nie stosowałam się tą zasadą do tej pory.
 Dziś słysząc te czy inne dogryzki, cieszę się w duchu. 
 Wiem, to może dziwne.... Cieszę się, bo jest to dla mnie potwierdzenie, że idę w dobrym kierunku. Bo przecież nie ma Zbawienia, bez poniżenia i cierpienia, chociaż nie powiem, z drugiej strony jest mi szkoda tych ludzi, bo gdzieś zatracili w swoim życiu wiarę w Boga.
 Może to głupie z mojej strony, ale wierzę w to, że nikt nie rodzi się ateistą. Iskra Boża już jest w nas od poczęcia.
 Więc nikt nie jest w stanie wmówić mi, że dziecko poczęte jest tylko płodem, dla mnie już od tej chwili jest człowiekiem, jak ty czy ja. 
 Na koniec chciała bym, abyście obejrzeli (może już wielu/-e z Was widziało) wywiad z Jim Caviezel`em odtwórcą roli Jezusa w filmie "Pasja".
 Mnie osobiście poruszył ten wywiad i świadectwo wiary tego człowieka. 


poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Sanctuary Streaming - kamery online z miejsc świętych






Jak wszyscy wiecie, ciężko dzisiaj z wyjściami z domu, a szczególnie w miejsca kultu religijnego. 
Mam jednak dla Was dobrą wiadomość, powstała strona internetowa, na której znajdziecie kamery online z miejsc świętych oraz relacji Mszy Św. online.

Warto zajrzeć:



poniedziałek, 6 kwietnia 2020

W ciszy znajdziesz Boga...

Ciężka sytuacja....czas wyjątkowy....strach....kwarantanna.
To już kolejny dzień, gdy świat się dla nas zatrzymał w miejscu.
 Wreszcie mamy czas, by się zastanowić, kim naprawdę jesteśmy, dokąd podążamy i jakie wartości są dla nas w życiu najważniejsze.
 Wkońcu jest czas, by powiedzieć Bogu: "Panie zawaliłem, zapomniałem o Twoim istnieniu, zaniedbałem, i kto wie, czy nie przyjdzie mi niedługo stanąć przed Tobą".
 Jest teraz na to czas by poprawić swoje relacje z Bogiem.
 Czas by naprawić błędy w naszych rodzinach, w naszych relacjach, w naszych sercach....


 BÓG PRZYCHODZI W CISZY
  WSŁUCHAJ SIĘ W NIĄ 
NIE MÓW NIC
 WYCISZ MYŚLI
NASŁUCHUJ GŁOSU PANA




sobota, 28 marca 2020

Wrażliwość...moją łaską od Pana.

 Dopiero teraz ? 

 Tak właśnie, dopiero teraz mając czas i pracując nad moją modlitwą i duchowością, Bóg pozwala mi na odkrywanie na nowo rzeczy, które były ze mną od dawna. 
 To rzeczy, które wg. mojego ludzkiego JA były mi niepotrzebne i zarazem przeszkadzały mi w życiu i w wspinaniu się po szczeblach tej czy innej kariery. :)
Wy napewno macie też takie swoje cechy, których nie doceniacie, a które mogą być Waszą cechą szczególną, która jest dla Was jedną ze wskazówek działań, by osiągnąć Niebo.
 Moją łaską i zarazem  darem od Boga jest WRAŻLIWOŚĆ serca.
 I wiecie przestałam już się tego wstydzić:
 - TAK...przejmuje się słowami i krytyką innych....bo biorę sobie ich słowa do serca i zastanawiam się jak im pomóc.
- TAK...zwracam uwagę na każdą krzywdę nie tylko człowieka, ale i najmniejszego zwierzęcia....ponieważ wiem, że we mnie może być ich jedyna nadzieja i ratunek.
- TAK... może wiele rzeczy mnie stresuje i nie pomaga w działaniu, ale to tylko potwierdza, że jestem tylko człowiekiem i mam prawo być niedoskonała. 
- TAK, może nie potrafię wypowiadać się na forum czy w gronie ludzi, ale mam również swoje zdanie i się go nie wstydzę, a przyznanie się do Jezusa i tego w co wierzę jest dla mnie wielką radością serca.

Dziś wiem, że to łaska, zdałam sobie sprawę, że czuję więcej i bardziej.
 Dzięki mojej wrażliwości dostrzegam więcej szczegółów (np. w mimice ludzi) to pozwala mi lepiej z nimi pracować, dokładniej im pomóc oraz postawić się w ich sytuacji.
 Jeszcze do niedawna było  mi z tą całą cechą ciężko żyć, dziś jestem szczęśliwa, że taka jestem. 
 Wiele/-lu z Was ma tą cechę. Spójrzcie na nią jako dar od Boga, a zobaczycie jak wiele w życiu możecie pomóc innym i zdziałać dla innych. 
Bóg nawet z największej naszej niedoskonałości...potrafi wyprowadzać ogromne dobra, tylko chciejmy się stać jego narzędziem działania.
 Pamiętajcie, nikt z nas nie jest doskonały...codziennie musimy pracować nad sobą. 


2 List do Koryntian 12
«Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». 
Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa.


O wrażliwości w tygodniku "Niedziela":


piątek, 20 marca 2020

Czas Łaski, Wytrwałości i Wierności




Nie, nie będę pisać już o wirusie. 
Dość jest strasznych informacji dookoła nas, które napawają lękiem.
 Spróbujmy się przyjrzeć temu całemu zamętowi z innej strony.  Sytuacja, w której się znaleźliśmy, jednych z nas napawa złością i irytacją, bo nie ma się co dziwić, niektórzy z nas, (mam tu na myśli głównie osoby mające własne interesy)  stracą wszystko lub popadną w ruinę.  
  Pozostałych absolutnie nie dziwi to, jak świat jako planeta zaczęła odbierać wyrządzone przez nas zło. Rozmawiałam z wieloma ludźmi, których wcale nie zdziwiło to co się dzieje, bo jak sami mówią:
 "Ludzie stali się okrutni, zadufani w sobie, egoistyczni i przestali wierzyć w Boga. To wkońcu musiało pęknąć"
 I wiecie co....ja też należę do tych ludzi, też tak sądzę.
 Zapewne wiele osób napisze mi: "A gdzie jest Bóg gdy wkoło tyle cierpienia?"
 Mam na to jedną odpowiedź: " A gdzie byliście drodzy ludzie, gdy grzeszyliście na każdym kroku obrażając Boga, łamiąc jego/ nasze ludzkie ponadczasowe przykazania?"
         BÓG NIE DA SIĘ OBRAŻAĆ WIECZNIE
Gdzie byliśmy, gdy pod płachtą  obrony kobiet, wprowadzano aborcję by mordować dzieci, które krzyczały przy aborcji, a ich organy były wyrzucane do śmietników?
Gdzie byliśmy, jak pod płachtą tolerancji wprowadzono grzech sodomski i wszelkie wypaczenia seksualne przeczące naturze i godności człowieka.
 Jest tego o wiele więcej...niestety.
 Ludzie w tych czasach dopuszczają się najgorszych rzeczy, a w Bogu widzą zacofanie i sędziego z mitologii.
 Bóg jest Miłosierny, On na Was czeka z otwartymi rękami, a my powinniśmy być mu wdzięczni, że oddał za nas swoje życie, że nie odmówił Bogu swego przeznaczenia. Przyjął dobrowolnie śmierć na swoje ramiona, mimo iż bał się panicznie tego co go czeka. Przecież Anioł w Ogrójcu powiedział Jezusowi, co go czeka. Dobrze wiedział jak będzie cierpiał, ale mimo to, chciał zbawić nas, nasze dusze, by nie popadły w otchłań piekła i cierpienia.
 On czeka na mnie i na Ciebie, czeka na to kiedy wreszcie zrozumiesz, że On Cię kocha i nie musisz nikogo udawać. Przy Nim możesz być wreszcie sobą. Tylko on wie, co tak naprawdę jest w Twoim sercu, co myślisz, czego pragniesz. Tylko On, Jezus, w każdym momencie, obojętnie do czego się nie posuniesz, będzie na Ciebie czekał, na twoje nawrócenie i zrozumienie przez Ciebie tego,jak bardzo chce byś był z Nim w Niebie i byś mógł wreszcie zrzucić z siebie blichtr tego świata i być poprostu sobą.
 Kochani, potraktujcie ten trudny czas, jak CZAS ŁASKI danej nam od Boga. Jest to czas kiedy NARESZCIE MOŻEMY PRZEMYŚLEĆ, CO TAK NAPRAWDĘ JEST W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZE.
 Nie zmarnujcie tego czasu, bo nigdy (szczególnie w dzisiejszych czasach) nie wiecie, kiedy przyjdzie Wam opuścić ten świat i zdać Panu relację ze swojego życia. Nawet z najdrobniejszego ziarnka piasku po którym stąpaliśmy.


czwartek, 12 marca 2020

Koronawirus....istne szaleństwo.

- Kochanie, może pojedziemy w reszcie kupić jakieś zapasy do lodówki ?
- Weź nie przesadzaj, przecież u nas jeszcze nic się nie dzieje.
- Jeszcze nie....
Tak zakończyła się nasza rozmowa w kwestii epidemii słynnego od niedawna koronawirusa. Mam tego świadomość, że jeszcze u nas nie jest tak źle,ale patrząc na miejsca, gdzie już ten wirus szaleje, to nie wygląda to za ciekawie.
 Jest jedna ważna rzecz:


 Panika jest zła, ale ignorancja jeszcze gorsza.

Nic tak naprawdę nie szkodzi, żeby zabezpieczyć się jedzeniem długoterminowym, które i tak nam się przyda teraz lub później.
 Przeraża widok pustych sklepów w państwach, w których ten wirus rozsiadł się w fotelu na dobre.
Lecz nie do końca martwi mnie ta sytuacja żywieniowa, martwi mnie sytuacja lub też pomysł zakazu prowadzenia Mszy Świętych w kościołach i przyjmowanie Komunii Świętej na rękę.


Aktualizacja 10.03.2020r.

Sanepid zaleca nie odprawianie Mszy bo jest to zbiorowisko dużej ilości osób. 

Aktualizacja 10.03.2020

Księża zwiększają ilość Mszy świętych by zmniejszyć ilość wiernych na jednej mszy. 
Mój komentarz: Nie zabierajcie ludziom Boga. Brawo dla księży 💖  Decyzja jest jak wiadomo ryzykowna i trudna ale kościołów zamknąć nie można. 

Aktualizacja 11.03.2020

Minister Oświaty i Premier postanawiają zamknąć wszystkie jednostki oświatowe i kulturalne w naszym kraju na okres narazie 2 tyg. 
Dzieci i młodzież mają zabronione wychodzenie z domu w tym czasie. Zadania domowe otrzymują przez platformę e-learningową
Osobom dorosłym zaleca się nie opuszczanie swoich gospodarstw w miarę możliwości.
Ludzie zaczynają szaleć w sklepach. Nic dziwnego, bo światowe WHO ogłosiło pandemię koronawirusa na skalę światową....

Aktualizacja 12.03.2020

W Polsce legalnie zarejestrowanych i stwierdzonych przypadków koronawirusa (10:20) - 47 osób.

Kochani, z niepotwierdzonych źródeł wiem, że w niektórych państwach zakazuje się stosowania aspiryny, która może rozognić zapalenie płuc.
 Uważajcie na siebie. Ten post jest nietypowy, zresztą jak sytuacja w naszym kraju. 
 Przede wszystkim módlcie się i ofiarujcie swoje rodziny św. Józefowi i Matce Bożej.
 Kochani, kto z Was jeszcze nie słyszał i nie ma, proszę zajrzyjcie i poczytajcie. Może to już czas...
 Niech Pan Bóg będzie z Wami wszystkimi.
Krzyż pasyjny (Krzyż Końca Czasów):

https://gloria.tv/post/UcrKGFvqb1ux3thWaPnkqmPGB





  

poniedziałek, 24 lutego 2020

Prorocze sny ?

No tak...w sumie sama zastanawiałam się już kiedyś nad tym tematem.
 Niestety po pewnym czasie stwierdziłam, że sny prorocze lub chociaż coś, oznaczające, są tylko dla wybrańców i tych bardzo blisko Boga.
 Na tym zakończyły się moje rozmyślania już kilkanaście lat temu.
 Jestem raczej osobą, która zapytana  w towarzystwie o to, jak sypiam i co najczęściej mi się śni, odpowiadam, że nie pamiętam, bo tak naprawdę mało kiedy śnię.
  Czasami mam wrażenie, że prawie nigdy. 
  Dziwi mnie to bardzo, ponieważ większość moich znajomych przyznaje się, że śnią prawie codziennie i pamiętają swoje sny.
 Ja, niestety nie. Można by śmiało stwierdzić, że śnię tylko kilka razy w roku. :)
 Ostatnimi czasy dość intensywnie spędzałam dni w pracy, wracałam często późnym popołudniem do domu.
 Przede mną była już myśl o nadchodzącym urlopie bo wtedy zostawało 11 dni. 
 Wiedziałam, że już pierwszego dnia będziemy jechać do rodziny na podkarpacie i nie powiem, cieszyłam się na ten tydzień w prawdziwej wsi tylko z moim mężem. Nawet mieliśmy zabierać ze sobą psa.
 Nadeszła noc 18 lutego. 
 Całkiem już nad ranem przyśnił mi się ciekawy sen.
 W jego scenerii droga w mojej miejscowości, którą wracałam z koleżanką i nagle nad horyzontem drzew, na niebie, pojawia się ogromny krzyż. Na nim czarna postać Pana Jezusa.
   Widząc to upadłam automatycznie na kolana by uwielbić Boga i pierwsze moje myśli skierowały się ku nadchodzącej Apokalipsie.
 Ja zachowałam się w ten sposób, moja znajoma uciekła by się schronić. 
 Poszłam za nią by jej szukać. Okazało się, że w ręku niosę otwarty zeszyt, ale był on niezapisany. Zupełnie pusty.
 W tym momencie zauważyłam lecącą w moją stronę kulę światła, wyglądała jak kulisty piorun.
 Nawet nie uciekałam przed nią. Podleciała do mnie zawisnęła nad moim zeszytem i zaczęła w nim coś pisać. 
 Pisać, to może zbyt mało powiedziane słowa pojawiały się jak drukowany tekst.
 Pamiętam, że była to na pewno jakaś forma pamiętnika. 
 Jedyne co zdołałam zapamiętać, to data 6 września. 
 Niestety rok umknął mojej pamięci.
 Czy to będzie dla mnie ważna data?
 Może to jakaś przestroga dla mnie...
 Dziwne pomyślałam. 
 Drugiego dnia postanowiłam zapisać ten sen w moim zeszycie.
 Miałam przy sobie laptopa więc pomyślałam, że co mi szkodzi, sprawdzić w pierwszym lepszym tłumaczeniu snów, co oznacza krzyż na niebie.
  W pierwszym miejscu okazało się, że jest to znak do przemyślenia ponownie swojej decyzji.
 Nie wierzę w senniki, ale jakoś pierwsze co przeszło mi przez myśl, to nasz wyjazd urlopowy za te 11 dni, na który tak bardzo się cieszyłam. Jednak nie był to 6 września....
 Może jednak mimo wszystko powinnam zastanowić się nad tym czy na pewno pojechać tam tym razem?
 19.02.2020
 Dzień później wstałam jak zwykle rano do pracy i spoglądając w lustro już wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak.
 Na twarzy, dekolcie i na całym ciele miałam wysyp ospy wietrznej.
 Po wizycie u lekarza, otrzymałam 3 tyg. wolnego, a nasz urlop odszedł w niepamięć.
 Już nie uda się wyjechać.
 Nie powiem, jestem zawiedziona, ale może to miało jakoś się połączyć z moim snem? Może to tę decyzję miałam jeszcze raz przemyśleć.
 Nie ukrywam, że cały czas chodzi mi po głowie, ten wyjazd.
 Nadal tylko nie wiem, co ma znaczyć 6 września roku X....