Dzieci nie chcą wojny, chcą pokoju i spokojnego dzieciństwa w zaciszu własnego domu. Sami posłuchajcie:
https://youtu.be/X9sfYnn8o_4?si=aAJMtFD377RKbFlr
Wzrastanie w chrześcijaństwie na co dzień.
Dzieci nie chcą wojny, chcą pokoju i spokojnego dzieciństwa w zaciszu własnego domu. Sami posłuchajcie:
https://youtu.be/X9sfYnn8o_4?si=aAJMtFD377RKbFlr
No tak....prawda...chcę trafić do nieba.
Chcę być jak najbliżej Boga, chcę umieć się modlić bez rozproszenia, głęboko duszą.
No tak robię to przez chwilę, przez jakiś czas po spowiedzi.
I potem co ?
Znowu klapa, znowu zawalam, znowu mam przerwy w modlitwie i z lenistwa nie modlę się wieczorami.
No jasne, wkurza mnie to strasznie, jestem na siebie zła, ale nadal powielam błędy.
Boże, jakie to wszystko trudne.
Wciąż upadam i wciąż powstaję i wracam.
Ktoś mi powiedział, że super , że wciąż wracam.
Może i tak, ale wciąż jestem taka do niczego, taka gorsza, taka niestabilna w wierze.
Wiecie tak wiele pytań wciąż mam w głowie.
Czasami mam tak silne przyciąganie w stronę Boga, że chciałabym móc przebywać w jego obecności.
Czuję to jakby mnie przyciągał magnesem....tak po ludzku poprostu mówiąc.
Lecz moja ludzka niedoskonałość, lenistwo i ułomność trzymają mnie w skorupie mojego ciała.
Powiedzcie, jak wy odbieracie swoją wiarę na codzien?
Czy wszystko Wam się udaje? Czy również macie dni gorsze i dajecie popalić swojemu sumieniu?
1.Czy uważacie, że dla Was w dzisiejszych czasach przyznanie się publicznie lub chociażby na internecie do wiary w Jezusa jest ciężkie?
2.A może jednak nie chcecie się wychylać ze swoją wiarą, aby nie być krytykowanym?
Ja się tego nie obawiam, ale zauważyłam bardzo intensywny trend, ataku na osoby, które przyznają się do wiary w Boga w internecie i w życiu ogólnie.
Przekonałam się na własnym przykładzie. Jest to jedna z bardzo wielu sytuacji.
Temat poruszyła moja znajoma. Dotyczył jakiegoś filmu o związku człowieka z przyrodą, aby ją szanować i wzmacniać z nią więź.
Spontanicznie dodałam komentarz, aby oczywiście robić tak, bo jest to słuszne, ale należało by również pogłębiać więź z Bogiem jej Stwórcą.
Komentarz jak komentarz, w sumie nikogo nie obrażający.
Jednak jak powszechnie się z tym spotykam otrzymał najwięcej hejtów i wyśmiewań.
Tak jest za każdym razem, gdy piszę cokolwiek o Bogu w kontekście nie narzucającym nikomu Boga na siłę.
Tak naprawdę tylko Bóg wie, ile osób w Niego wierzy prawdziwie. Zaczynam sama wnioskować, że wcale nie jest nas tak wielu. Mam na myśli osoby wierzące w Jezusa.
Przeważnie traktuje się Nas jak staroświeckich i średniowiecznych zacofanych ludzi.
A najsilniej dotykają nas takie krytyki, gdy w naszym życiu prywatnym czy służbowym układa się źle. Wtedy najłatwiej jest komuś powiedzieć: "I co, gdzie jest twój Bóg?"
Mnie takie komentarze nie ruszają osobiście. Jednak zasmucają, ponieważ jeśli Ci co szydzą z nas dzisiaj nie zrozumieją, że Bóg istnieje i jest żywy, to przepadną w otchłani demonów.
Ktoś kiedyś dobrze powiedział, że największym sukcesem diabła, jest przekonanie ludzi, że on nie istnieje.
Ludzie w całym swoim zabieganiu, zamartwianiu, zajmowaniu czasu internetem, nie znajdują czasu dla Boga i na modlitwę.
Przez cały dzień, aby nie znaleźć czasu, ani chwili dla Boga ?
Sprytnie to szatan wymyślił, zajął ludziom głowę wszelakimi rozrywkami, tylko po to, aby nie myśleli o Bogu. Co więcej potrzeba?
Gdybyście na chociaż tydzień czasu porzucili internet , zaglądanie w telefony i telewizję, to sami zauważycie, jak wiele zostaje Wam czasu dla Boga.
Oczywiście nie lekceważąc w tym obowiązków swego stanu, czyli np. obowiązków domowych.
Spróbujcie, naprawdę warto. Zauważycie wtedy ile czasu zmarnowaliście, a można go było spędzić z Bogiem lub na zrobienie czegoś kreatywnego.
Jednak wg. mnie najwięcej satysfakcji i radości daje, pomoc innym ludziom. Nie ma nic piękniejszego.
Jak myślicie skąd bierze się krytyka spadająca na ludzi piszących o Bogu lub dodających komentarze zwracające uwagę na wiarę w Jezusa ?
Nikt nie chce na siłę nawracać niewierzących, bo Bóg dał każdemu Wolną Wolę by mogli działać zgodnie ze swoim sercem i rozumem.
Przykre jest to, że nie zdają sobie sprawy, że każda ich myśl, każdy czyn i każde lenistwo, zostanie rozliczone i otrzymają taki plon, jaki sobie sami zasiali, przez całe swoje życie.
Bóg, nie jest rychliwy, ale sprawiedliwy.
Próbujcie ratować swoich bliskich przed wiecznym potępieniem.
Śp.ksiądz Jan Kaczkowski kiedyś powiedział, że nie wystarczy być tylko dobrym człowiekiem i wypełniać obowiązki swego stanu, bo wtedy rachunek wychodzi tylko na zero.
Trzeba dać z siebie coś więcej.
My nie należymy do tego świata. Jesteśmy tu tylko na chwilę, nie zmarnujmy tego.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele ludzi pod koniec swojego życia z płaczem przyznaje, że źle przeszli przez swoje życie. Niestety dla wielu z nich może być już za późno, bo mieli zapewne wiele sytuacji w życiu aby powrócić do Boga. Jezus jest Miłosierny, ale jest też sprawiedliwy i żadne kłamstwo, ani żadne przewinienie nie umknie Jego uwadze na WASZYM SĄDZIE OSOBISTYM.
Ratujcie Wasze dusze, bo nie wiecie którego dnia i o której godzinie przyjdzie Wam stanąć przed Bogiem. Dopóki żyjecie, jeszcze jest dla Was szansa.
Wierzycie może w znaczenie snów? Ale tak wiecie, jako chrześcijanie. Czy uważacie, że sny mogą być prorocze? Mnie, śni się cokolwiek bardzo rzadko. Jednak od kilkunastu miesięcy zwracam uwagę na sny, które zapadają mi w pamięć po przebudzeniu. Kilka razy w życiu, śniły mi się sny religijne. Śnił mi się Jan Paweł II, Matka Boża, Krzyż. Wiele razy słyszałam od różnych ludzi podpowiedzi, że jak śni Ci się to czy tamto, to będzie się działo to czy coś innego. Raczej ta wiedza zostawała we mnie, ale nie przywiązywałam do tego większej uwagi. Pewnego dnia przyśniły mi się ruszające moje 2 zęby. Ten sen po przebudzeniu został w mojej głowie. I wiecie jak to jest. Moja głowa pyk.....myśl: choroba w rodzinie. Nie minęło kilka dni, a tu zaczęły się moje problemy zdrowotne, które trwają już od ponad 2 miesięcy. Obecnie czekam na operację woreczka żółciowego. Jest choroba. Dziwny zbieg okoliczności, bądź ostrzeżenie we śnie. Jest to jeden z kilku przykładów. Ostatnio kilka dni temu śnił mi się na ciemnym firmamencie nieba świetlisty krzyż. Nie widziałam dokładnie Pana Jezusa na nim, ale wiedziałam duszą, że tam jest. W miejscu Jego serca była Hostia, a z niej jaśniały dwa strumienie. (krew i woda) Moja myśl jeszcze przed przebudzeniem : "Nadchodzi czas ucisku". Obudziłam się, a moja pamięć o tym śnie pozostała do tej pory. Nie wiem co mam na ten temat myśleć. Jednakże prosząc Matkę Bożą o zdrowie w tym 2 miesięcznym czasie, mam wrażenie, że moje niektóre objawy ustały i czuję się lepiej, a wyniki wychodzą dobre. Wierzę mocno w to, że Matka Przenajświętsza wysłuchała moich modlitw i mnie uratowała. Może ten sen też miał być jakimś znakiem ?
No i wiecie co ? Już sama nie wiem, czy ten świat schodzi na psy, czy ja robię się zbyt konserwatywna.
Myślę sobie nie raz, ja zbyt konserwatywna w mojej wierze ?
Bo staram się mimo świadomości moich grzechów wciąż wracać do Pana w sakramencie spowiedzi i chcę trafić do nieba....bo chodzę do kościoła? Mimo iż pozostali moi znajomi w większości mają to gdzieś....
Wiecie co, to w porównaniu do mnie, moja babcia musiała być supermegagiga konserwatywna i zacofana jak to niektórzy twierdzą dzisiaj.
Spoglądam na ten świat, na to rozluźnienie naszej religii, naszej wiary osobistej, na ten brak świadomości ludzkiej, że wiarę trzeba w sobie pielęgnować.
Trzeba ją wciąż w sobie wzniecać nieustannie, jak przygasającą świecę.
Poprzez chociaż modlitwę, post o którym już dawno chyba ludzie zapomnieli. Poprzez czytanie książek religijnych, rozwijanie świadomości istnienia Boga w każdym drobnym stworzeniu.
Któż jak Bóg ? Jak o niebo bylibyśmy lepsi w swoim postępowaniu pielęgnując swoją wiarę. Owszem jest ona nam przekazana przez naszych rodziców i dziadków, ale to nie wystarcza, by przeżyć z nią całe życie. Jak ważne jest pogłębianie więzi osobistej z Panem Bogiem.
Odnoszę wrażenie, że ludzie traktują naszą religię jak kolejny mit, który gdzieś tam jest daleko i niespecjalnie poświęcamy temu czas.
Tak bardzo chciała bym, aby ludzie mogli umieć przeżywać prawdziwie swoją spowiedź świętą. Prawdziwie żałować za grzechy.
Ja przed oczami mam do tej pory moją babcię, która potrafiła w sobie wzbudzić taki żal za grzechy, że wychodząc ze spowiedzi miała łzy w oczach. Coś pięknego i wartościowego.
Wierzę w to, że im bardziej wgłębiamy się w naszą wiarę, tym bardziej Pan Jezus pomaga nam w jej przeżywaniu i pozwala nam odczuć swoją obecność.
Wiem to na swoim przykładzie. Pewnego czasu przygotowywałam się do spowiedzi z pomocą książki "Siedem grzechów głównych" ks. Krzysztofa Kralki. *(swoją drogą rewelacyjna jako pomoc w przygotowaniu do spowiedzi)
Chciałam zrobić to porządnie. Modliłam się o dar dobrej i owocnej spowiedzi. Przygotowanie to trwało ponad tydzień, a mój żar chęci pójścia do spowiedzi był coraz większy. Nigdy nie przygotowywałam się tak długo i wnikliwie. Umówiłam się z księdzem na spowiedź przed Mszą Świętą. Wyspowiadałam się i zaraz po mojej spowiedzi poczułam taką lekkość i radość, że jak ktoś by mnie zobaczył w tej chwili zapewne byłby zdziwiony.
Wyszłam z konfesjonału z uśmiechem na ustach. Nie mogłam przestać się uśmiechać, aż do końca dnia. Ta radość wychodziła z samego serca, nie mogłam jej powstrzymać.
To było cudowne.
Jednak Pan Bóg miał dla mnie jeszcze lepszego asa w rękawie.
Przy słowach konsekracji oraz przy i po przyjęciu Komunii , moje ciało zaczęło emanować wewnętrznym ciepłem i delikatnie drżeć. Na początku myślałam, że przesadzam, oraz, że mi się to tylko wydaje, bo nigdy nie zdarzało mi się nic podobnego. Jednak po tej spowiedzi zdarzyło mi się to jeszcze kilka razy po przyjęciu ciała Pana Jezusa.
Stąd wiem i jestem Panu Bogu wdzięczna, za tą spowiedź. Wiem już teraz, że przygotować muszę się porządnie, a Jezus nasz Pan będzie działał we mnie swoją mocą.
- Kolejny synu, kolejny...
Skąd jego pytanie ?
Od przynajmniej 2000 roku kiedy to komputery miały oszaleć, a świat miał stanąć na krawędzi, non stop słyszę o końcach świata.
A to kalendarz Majów w 2012 roku miał zapowiedzieć koniec naszej cywilizacji, to znowu w tym roku ktoś stwierdza, że jednak źle przeliczono ich kalendarz i będzie on w tym roku, 2021.
Szczerze, to mam już dość, całej tej propagandy o końcach świata.
Jedyne w co mogę uwierzyć i chyba nawet wierzę, to to, że żyjemy w czasach apokaliptycznych.
Dowody na to:
- wzmożone ataki na Kościół święty
- epidemie
- wzmożone dążenie do całkowitej kontroli nad ludźmi (robienie z ludzi niewolników systemu)
- postępujące prace nad wprowadzeniem oznakowania ludzi chipami i paszportami pod przykrywką zdrowia i dobra (to dzieje się już teraz)
- wojny w różnych częściach świata
- anomalie pogodowe (nie zdarzające się odkąd żyję na tym świecie)
- masowe odejścia ludzi od Boga i Kościoła
- upadek moralności aż do obrzydliwości
- zostają zachwiane podstawowe prawa Boga i człowieka
- wszędzie pełno pychy i egoizmu
- sprawdzanie się przepowiedni przekazanych przez Matkę Bożą, chociażby Fatimie. (warto zagłębić się w tym temacie czytając inne objawienia)
- dążenie do powszechnych aborcji oraz eutanazji w celu dawania wolności wyboru
To tylko kilka przykładów, które mogą wskazywać na ponowne przyjście Boga na ten świat. Jakby nagle nad tym światem wciągu kilkunastu miesięcy zebrały się ciemne chmury.
Nie ma co się dziwić, że Bóg chce zaingerować, gdy Szatan pragnie zniszczyć do końca moralność i dobro na tym świecie.
Obyśmy byli przygotowani na ten dzień i ten czas.
Nie tylko ja, ale i Wy zapewne też chcielibyście znać datę przyjścia Pana, by się przygotować. Jasna sprawa, to była by wtedy łatwizna. :) Bóg jednak pragnie, abyśmy czuwali cały czas, byśmy cały czas byli przygotowani na ten dzień i byli wierni Mu. Bóg zna nasze serca i intencje:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? 27 Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania."
Mt 16, 26-27
Nie tylko w przeddzień zapowiadanych zdarzeń, ale całe swoje życie pilnujmy by nasza dusza zasłużyła na Niebo. By była miła Bogu.
Dobrze ktoś kiedyś wspomniał, że jest to czas wyborów i oddzielania ziarna od plew.
Serce mi się łamie, gdy widzę jak ludzie zażarcie walczą jak egoiści o prawa do aborcji, eutanazji. Nie przyjmują do siebie żadnych argumentów, a jeżeli wspomnisz o tym jak widzi to w piśmie świętym Bóg, atakują zajadle nie dając dojść do słowa. Nazywając nas średniowieczem lub nie znającymi Boga.
Żal mi ich, bo nie dopuszczają do siebie wiedzy o Bogu Miłosiernym a zarazem Sprawiedliwym.
Widzą tylko swojego bożka wszech tolerującego wszystko, o czym sobie człowiek zamarzy.
Cytat ze ST, Księga Mądrości Syracha (Syr 5,3-6)
"Nie mów: «Któż mi ma coś do rozkazywania?»
Albowiem Pan z całą pewnością wymierzy ci sprawiedliwość.
Nie mów: «Zgrzeszyłem i cóż mi się stało?»
Albowiem Pan jest cierpliwy.
Nie bądź tak pewny darowania ci win,
byś miał dodawać grzech do grzechu.
Nie mów: «Jego miłosierdzie
zgładzi mnóstwo moich grzechów».
U Niego jest miłosierdzie, ale i zapalczywość,
a na grzeszników spadnie Jego gniew karzący."
Biada im, gdy umrą bez nawrócenia. Oby mieli okazje, aby bielmo spadło z ich oczu i dojrzeli jak bardzo się mylą.
Cytat ze ST, Księga Mądrości Syracha (Syr 5,7-8):
Nie zwlekaj z nawróceniem do Pana
ani nie odkładaj tego z dnia na dzień:
nagle bowiem gniew Jego przyjdzie
i zginiesz w dniu wymiaru sprawiedliwości.
Nie polegaj na bogactwach niesprawiedliwie nabytych,
nic ci bowiem nie pomogą w nieszczęściu.
A co do terminu dnia owego:
Ewangelia wg. św. Mateusza 24:
Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec. A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona.
Zakończę tego posta moim ulubionym cytatem z Biblii dla dzieci w 365 opowiadaniach:
"Wkrótce przyjdę! - obiecał Jezus.
Jan z radością odrzekł: Tak, Panie, czekamy !"
(Lublin, wydanie z roku: 1991 ; str.413)
Dlaczego biblia dla dzieci? Bo wszyscy przecież jesteśmy dziećmi jednego Boga.
Oby ten dzień powrotu Pana Sprawiedliwego był dla mnie i dla Was dniem radości z powrotu Pana.
Sama nie wiem od czego można zacząć tak naprawdę dzisiejszego posta… Jak widać już od miesięcy nie przelałam na mojego bloga ani jednej osobistej myśli. Związane było to z intensywnością oraz ilością mojej pracy zawodowej i sezonu letniego, który podwoiła tegoroczna pandemia.
Z biegiem czasu, tak bardzo chce się rzucić to całe szaleństwo w kąt i wyjechać by żyć prosto i bez większego pośpiechu. Chęć zatrzymania się i życia bez trosk i nie myślenia o niczym, to przypuszczam nie tylko moje marzenie.
Wśród natłoku wszystkich obowiązków ciężko znaleźć ciszę, spokój relaks. To jest jakiś okrutny demon naszych czasów, że jesteśmy zniewoleni przez brak czasu. Dodatkowo przez ostatnie miesiące po letnim sezonie pandemia nabiera na sile. Nie wiem, na ile to wszystko jest prawdziwe, na ile wyolbrzymione.
Ludzie boją się tego, czego nie widać. Życie w 2020 roku jest co najmniej nie normalne i nie takie jak dotąd wiedliśmy. Noszenie maseczek dla mnie jako alergika, jest sprawą wagi zdrowia i okrutną męczarnią. Każdy alergik wie, że bardziej dusi się w maseczce niż człowiek bez alergii. Ktoś na pewno zaraz odpowie mi, to noś przyłbicę. Problem jest jednak w tym, że przyłbica nie chroni nas przed niczym. Przepraszam, ewentualnie przed napluciem na nas przez osobę z naprzeciwka. Przecież w przyłbicy oddychamy tym samym powietrzem i wymieniamy się tlenem tym samym, co wszyscy inni bez maseczek w tym samym pomieszczeniu. Ogólnie świat zwariował, nie wspominając już co gospodarczo dzieje się na świecie. Ludzie tracą rozum, kroi się coś znacznie gorszego, to już czuć w kościach. Każdy zdrowo myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że ta cała naprężona bańka zaraz może pęknąć. I nie będzie to koniec pandemii….
Napiszcie, co sądzicie o ogólnej sytuacji na świecie od
strony religijnej i nie tylko.