piątek, 15 kwietnia 2022

Nie bądź letni, bądź gorący...

 




No i wiecie co ? Już sama nie wiem, czy ten świat schodzi na psy, czy ja robię się zbyt konserwatywna.

Myślę sobie nie raz, ja zbyt konserwatywna w mojej wierze ? 

Bo staram się mimo świadomości moich grzechów wciąż wracać do Pana w sakramencie spowiedzi i chcę trafić do nieba....bo chodzę do kościoła? Mimo iż pozostali moi znajomi w większości mają to gdzieś....

Wiecie co, to w porównaniu do mnie, moja babcia musiała być supermegagiga konserwatywna i zacofana jak to niektórzy twierdzą dzisiaj. 

Spoglądam na ten świat, na to rozluźnienie naszej religii, naszej wiary osobistej, na ten brak świadomości ludzkiej, że wiarę trzeba w sobie pielęgnować.

Trzeba ją wciąż w sobie wzniecać nieustannie, jak przygasającą świecę. 

Poprzez chociaż modlitwę, post o którym już dawno chyba ludzie zapomnieli. Poprzez czytanie książek religijnych, rozwijanie świadomości istnienia Boga w każdym drobnym stworzeniu.

Któż jak Bóg ? Jak o niebo bylibyśmy lepsi  w swoim postępowaniu pielęgnując swoją wiarę. Owszem jest ona nam przekazana przez naszych rodziców i dziadków, ale to nie wystarcza, by przeżyć z nią całe życie. Jak ważne jest pogłębianie więzi osobistej z Panem Bogiem. 

Odnoszę wrażenie, że ludzie traktują naszą religię jak kolejny mit, który gdzieś tam jest daleko i niespecjalnie poświęcamy temu czas.

Tak bardzo chciała bym, aby ludzie mogli umieć przeżywać prawdziwie swoją spowiedź świętą. Prawdziwie żałować za grzechy. 

Ja przed oczami mam do tej pory moją babcię, która potrafiła w sobie wzbudzić taki żal za grzechy, że wychodząc ze spowiedzi miała łzy w oczach. Coś pięknego i wartościowego. 

Wierzę w to, że im bardziej wgłębiamy się w naszą wiarę, tym bardziej Pan Jezus pomaga nam w jej przeżywaniu i pozwala nam odczuć swoją obecność.

Wiem to na swoim przykładzie. Pewnego czasu przygotowywałam się do spowiedzi z pomocą książki "Siedem grzechów głównych" ks. Krzysztofa Kralki. *(swoją drogą rewelacyjna jako pomoc w przygotowaniu do spowiedzi) 

Chciałam zrobić to porządnie. Modliłam się o dar dobrej i owocnej spowiedzi. Przygotowanie to trwało ponad tydzień, a mój żar chęci pójścia do spowiedzi był coraz większy. Nigdy nie przygotowywałam się tak długo i wnikliwie.  Umówiłam się z księdzem na spowiedź przed Mszą Świętą. Wyspowiadałam się i zaraz po mojej spowiedzi poczułam taką lekkość i radość, że jak ktoś by mnie zobaczył w tej chwili zapewne byłby zdziwiony.

Wyszłam z konfesjonału z uśmiechem na ustach. Nie mogłam przestać się uśmiechać, aż do końca dnia. Ta radość wychodziła z samego serca, nie mogłam jej powstrzymać.

To było cudowne. 

Jednak Pan Bóg miał dla mnie jeszcze lepszego asa w rękawie. 

Przy słowach konsekracji oraz przy i po przyjęciu Komunii , moje ciało zaczęło emanować wewnętrznym ciepłem i delikatnie drżeć. Na początku myślałam, że przesadzam, oraz, że mi się to tylko wydaje, bo nigdy nie zdarzało mi się nic podobnego. Jednak po tej spowiedzi zdarzyło mi się to jeszcze kilka razy po przyjęciu ciała Pana Jezusa.

Stąd wiem i jestem Panu Bogu wdzięczna, za tą spowiedź. Wiem już teraz, że przygotować muszę się porządnie, a Jezus nasz Pan będzie działał we mnie swoją mocą.