niedziela, 10 maja 2020

Czy ty też ją dostrzegasz ? 🤨😊



Przyglądając się coraz częściej ludziom, ich zachowaniom, zastanawiam się jak wielu z nich nie dostrzega i nie docenia swojej własnej duchowości i tego co nas czeka po naszej śmierci? 

  Wielu z nich zagłusza ją swoim brakiem czasu i oddaniu się w wir telewizji, internetu itd.
  Zachowują się jakby poza tym życiem nie było już nic. Żyją jakby tak naprawdę mieli żyć na tej ziemi wiecznie. Lecz czy nie uważacie, że "życie wieczne" już samo w sobie nie pochodzi z tego świata? 
 Co z Bogiem, którego spotkamy po tamtej stronie ?
 Od zawsze zastanawiało mnie dlaczego jest taka zmowa milczenia wobec poruszania tematów śmierci, naszej własnej duchowości i wiary w Jezusa Chrystusa ?
 Piłka jest prosta: Wierzę w Boga, to nie mam problemu by o tym mówić innym czy dzielić się moimi doświadczeniami.
Może w Waszym środowisku rodzinnym i znajomych jest innaczej, ale ja odnoszę wrażenie, że kiedy zaczynam wchodzić na tematy religii  czy też Boga, ludzie krępują się i nie potrafią, lub być może nie chcą podejmować tematu.
 I w mojej głowie rodzi się wtedy pytanie: Czy tylko dla mnie to jest takie naturalne i niekrępujące ? 
 Po nim pojawia się pytanie budzące spory niepokój:
 Czy tak naprawdę brakuje nam odważnych chrześcijan?
 Przecież przyznanie się do własnej wiary, to nie żaden wstyd czy wysiłek.....
 I wiecie co ? 
 Ostatnio spotykam się osobiście z wyśmiewaniem wiary przez znajomych mi ludzi. Konkretnie dotyczy to sytuacji mojego i mojej rodziny uczęszczania na Mszę Świętą w dni nie tylko niedzielne. 
 Wiecie, to takie uczucie kiedy przechodzisz i słyszysz podśmiechiwanie się, czy też śpiew za plecami : "Alleluja".  Na początku wydawało mi się to czymś bardzo krępującym, chciałam unikać takich sytuacji i omijać tych ludzi. 
 Jednak na kazaniu podczas jednej z Mszy św. usłyszałam, że złe rzeczy których doświadczamy w życiu, możemy przekuć na dobro, które będzie motywować tym bardziej do działania w kierunku nieba i Boga. 
 Znałam te słowa wcześniej, ale Bóg jeden wie, dlaczego nie stosowałam się tą zasadą do tej pory.
 Dziś słysząc te czy inne dogryzki, cieszę się w duchu. 
 Wiem, to może dziwne.... Cieszę się, bo jest to dla mnie potwierdzenie, że idę w dobrym kierunku. Bo przecież nie ma Zbawienia, bez poniżenia i cierpienia, chociaż nie powiem, z drugiej strony jest mi szkoda tych ludzi, bo gdzieś zatracili w swoim życiu wiarę w Boga.
 Może to głupie z mojej strony, ale wierzę w to, że nikt nie rodzi się ateistą. Iskra Boża już jest w nas od poczęcia.
 Więc nikt nie jest w stanie wmówić mi, że dziecko poczęte jest tylko płodem, dla mnie już od tej chwili jest człowiekiem, jak ty czy ja. 
 Na koniec chciała bym, abyście obejrzeli (może już wielu/-e z Was widziało) wywiad z Jim Caviezel`em odtwórcą roli Jezusa w filmie "Pasja".
 Mnie osobiście poruszył ten wywiad i świadectwo wiary tego człowieka. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz